Jaka przyszłość czeka Frankowiczów po lutowym wyroku w sprawie Dziubak i opinii Rzecznika Generalnego w sprawie wynagrodzenia za korzystanie z kapitału?

Udostępnij:
Oceń ten wpis!

Jak wyrok TSUE w sprawie Dziubak wpłynął na orzecznictwo w sprawach frankowych?

7 lutego 2023 roku zakończyła się najgłośniejsza polska sprawa frankowa, czyli sprawa Państwa Dziubak. Sąd Apelacyjny w Warszawie po blisko 6 latach procesu wydał prawomocny wyrok, w którym ustalił, że zawarta przez nich w 2008 roku umowa kredytu jest nieważna. Dlaczego ta sprawa jest tak ważna dla wszystkich kredytobiorców posiadających w Polsce kredyty hipoteczne powiązane z walutą szwajcarską, a także z innymi walutami obcymi? Przede wszystkim dlatego, że była to pierwsza polska sprawa frankowa, którą zajął się Trybunał Unijny. Doskonale pamiętam, jak sędzia TSUE 3 października 2019 roku odczytywał wyrok w tej sprawie. Pamiętam także ogromne poruszenie środowiska frankowego, które z niecierpliwością na ten wyrok czekało. Pamiętam jak polscy sędziowie uzależniali swoje rozstrzygnięcia właśnie od tego, co stwierdzi TSUE i jak wiele spraw było wówczas zawieszonych. Od tego momentu minęło ponad 3 lata. Czy sytuacja Frankowiczów w Polsce od tego momentu zmieniła się?

Zdecydowanie tak! Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że ten wyrok będzie najważniejszym orzeczeniem TSUE w tzw. polskich sprawach frankowych i że od momentu jego wydania sądy w Polsce na szeroką skalę zaczęły wydawać wyroki ustalające nieważność umów kredytów hipotecznych powiązanych z walutą szwajcarską, a także z innymi walutami obcymi. TSUE wskazał bowiem, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby umowy kredytu analogiczne do umowy Państwa Dziubak uznać za nieważne z uwagi na fakt, iż zawierają one szereg niedozwolonych postanowień dotyczących przeliczenia kwoty kredytu oraz rat kapitałowo – odsetkowych po jednostronnie ustalonym przez bank kursie CHF. Zgodnie ze stanowiskiem TSUE, które zostało powtórzone w późniejszych wyrokach w polskich sprawach (np. C-19/20 czy w połączonych sprawach C-80/21, C-81/21 oraz C-82/21), nie istnieje możliwość, aby „plombować” nieuczciwe postanowienia jakimikolwiek innymi, np. kursem średnim NBP, o co do tej pory banki uwikłane w tzw. problem frankowy walczą w sądach.

Co tak naprawdę wygrali Dziubakowie?

Najważniejsze roszczenie wniesione w tej sprawie, które zostało uwzględnione przez Sąd I instancji, i podtrzymane przez Sąd II instancji, to ustalenie nieważności umowy kredytu. Ten element sentencji wyroku otwiera niejako drzwi do dalszych rozliczeń z bankiem i wykreślenia hipoteki. Bez ustalenia nieważności umowy bank mógłby kwestionować konieczność zwrotu na rzecz kredytobiorców rat zapłaconych przez klientów po wszczęciu procesu i nieobjętych pozwem, a także odmówić wydania listu mazalnego, czyli zgody na wykreślenie hipoteki. Aktualnie takie rozstrzygnięcie wydaje się oczywiste, niemniej cały czas musimy pamiętać, że jeszcze kilka lat temu wydawało się to niemal niemożliwe.

Idąc dalej, należy odnieść się do zmiany wyroku Sądu I instancji w zakresie roszczenia o zapłatę. Państwo Dziubak domagali się zasądzenia od banku środków, które wpłacili tytułem rat kapitałowo – odsetkowych. W I instancji Sąd oddalił to roszczenie i wskazał, że nie może zasądzić dochodzonej kwoty (ok. 183 tys. PLN), ponieważ jest ona niższa niż kwota udostępnionego im przez bank kredytu (400 tys. PLN). W dacie wydawania tego wyroku w orzecznictwie funkcjonowała tzw. teoria salda, zgodnie z którą roszczenie kredytobiorcy o zapłatę było oddalane, jeżeli suma jego spłat na rzecz banku była niższa niż kwota kredytu. Tak też stało się w tej sprawie, gdzie Sąd I instancji wskazywał, że „konsument – nawet jeśli stał się ofiarą stosowania przez przedsiębiorcę niedozwolonych postanowień umownych czy zawarł z przedsiębiorcą nieważną umowę – nie może być uprawniony do żądania zwrotu całości spełnionych przez siebie świadczeń bez równoczesnego przeprowadzenia wzajemnych rozliczeń stron”. Ta teoria nie utrzymała się i od dłuższego czasu nie jest stosowana przez polskich sędziów. Jej miejsce wydaje się już na dobre zajęła tzw. teoria dwóch kondykcji, zgodnie z którą każdej stronie umowy z osobna przysługuje odrębne roszczenie o zapłatę, czyli kredytobiorcy zwrot wszystkich kwot wpłaconych tytułem obsługi kredytu, zaś bankowi roszczenie o zwrot kwoty kapitału. Zmiana wyroku Sadu i instancji w tym zakresie była zatem całkowicie uzasadniona.

Jak zwycięski Frankowicz ma się rozliczyć z bankiem?

Zagadnienie, które w sprawie Państwa Dziubak na etapie postępowania apelacyjnego spowodowało najwięcej dyskusji, to podniesiony przez bank i uwzględniony przez Sąd Apelacyjny w Warszawie zarzut zatrzymania. Ta kwestia nie jest odosobniona i aktualnie dotyczy praktycznie wszystkich procesów frankowych. W ramach taktyki procesowej banki podnoszą zarzut zatrzymania, aby zminimalizować koszty, które będą musiały ponieść na skutek przegranego z kredytobiorcą procesu sądowego. Chodzi głównie o kwestię odsetek ustawowych za czas opóźnienia, które obecnie wynoszą 12,25 %. Zarzut zatrzymania powoduje bowiem, że od momentu jego skutecznego podniesienia te odsetki nie naliczają się, czyli po prostu okres, za który kredytobiorca otrzyma od banku takie odsetki skraca się.

Co istotne, uwzględnienie zarzutu zatrzymania ma także wpływ na praktyczne rozliczenie pomiędzy kredytobiorcą a bankiem prawomocnego wyroku. Bank może powstrzymać się od rozliczenia i realizacji prawomocnego wyroku w zakresie roszczenia o zapłatę do momentu, w którym kredytobiorca zaofiaruje mu albo zabezpieczy kwotę kredytu. Oczywiście takie rozliczenia są faktycznie realizowane, niemniej z opóźnieniem, ponieważ wiążą się z koniecznością wystosowania przez Frankowicza do banku określonej korespondencji w celu wykonania zatrzymania.

Potwierdzeniem tego, że zarzut zatrzymania budzi wiele wątpliwości w orzecznictwie i wśród prawników jest fakt, że trafił on na wokandę Sądu Najwyższego. Jak na ironię uchwała w tej sprawie (III CZP 89/22) miała zostać podjęta tego samego dnia, w którym został wydany przez Sąd Apelacyjny w Warszawie wyrok w sprawie Państwa Dziubak, czyli 7 lutego 2022 roku. Niestety Sąd Najwyższy zawiesił swoją sprawę do czasu wydania przez TSUE rozstrzygnięcia w innej polskiej sprawie C-28/22. Na tę decyzję patrzę krytycznym wzrokiem, ponieważ TSUE już tak wiele razy wypowiadał się zarówno w sprawach polskich, jak i sprawach innych państw członkowskich, i Sąd Najwyższy na bazie dotychczasowego dorobku orzeczniczego powinien wydedukować właściwe rozstrzygnięcie, zgodne z prawem konsumenckim i Dyrektywą 93/13. Trzeba pamiętać, że zawieszanie postępowań sądowych samo w sobie w pewien sposób krzywdzi strony procesu, szczególnie kredytobiorców, bo zmusza ich do wieloletniego oczekiwania na rozstrzygnięcie ich spraw, a także blokuje sądy, a zatem krzywdzi osoby, które nawet nie złożyły pozwów w swoich sprawach, bo jeżeli to zrobią – czas oczekiwania na wyrok będzie znacznie dłuższy. Niewątpliwe takie działanie jest sprzeczne z duchem Dyrektywy 93/13 i prawem obywatela do sądu. Z drugiej jednak strony uważam, że gdyby nie TSUE, to polscy Frankowicze nie byliby nawet w połowie drogi, którą podążają aktualnie. Natomiast przez ostatnie 3 lata wiele się zmieniło i moim zdaniem nie trzeba już dzisiaj prosić TSUE o wykładnię, bo dotychczasowe odpowiedzi jasno pokazują, że jego stanowisko będzie korzystne dla konsumentów.

Na marginesie należy dodać, że w sprawie Państwa Dziubak bank z pewnością będzie chciał złożyć skargę kasacyjną. Czy Sąd Najwyższy przyjmie ją do rozpoznania? Czas pokaże.

Banki bez wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, czyli co wiemy po opinii Rzecznika Generalnego TSUE?

W lutym poznaliśmy także treść opinii Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie roszczeń banków i kredytobiorców o tzw. wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. W mojej ocenie opinia wygłoszona 16 lutego 2023 roku to kolejny krok milowy w trwającym od wielu lat sporze pomiędzy Frankowiczami a bankami i wydaje się ostateczna porażka sektrora bankowego.

Przede wszystkim to, co z punktu widzenia kredytobiorców było najbardziej wyczekiwanym punktem stanowiska Rzecznika, to odpowiedź na pytanie, czy bankom w Polsce w przypadku

wyroku stwierdzającego nieważność umowy kredytu frankowego należy się od Frankowiczów jakiekolwiek wynagrodzenie za korzystanie z kapitału (niezależnie czy mowa o wynagrodzeniu, odszkodowaniu, zwrocie kosztów czy waloryzacji świadczenia). Rzecznik TSUE jasno i stanowczo wskazał, że w jego ocenie Dyrektywa 93/13 nie pozwala dokonywać takiej wykładni prawa krajowego, która umożliwiałaby zasądzanie bankom jakiegokolwiek dodatkowego wynagrodzenia ponad zwrot udostępnionej nominalnie kwoty kredytu. Oznacza to, że jeżeli Frankowicz wygra w polskim sądzie sprawę z bankiem, to sam odzyska od banku wszystkie wpłacone kwoty z tytułu rat, składek ubezpieczeniowych, kosztów okołokredytowych, natomiast bank będzie mógł od niego żądać wyłącznie kwoty kapitału udostępnionego przed laty w złotych polskich.

Rzecznik TSUE wypowiedział się także na temat zasadności ewentualnych roszczeń kredytobiorców o zapłatę przez banki wynagrodzenia za korzystanie z ich kapitałów i tutaj polscy Frankowicze uzyskali chyba najlepszą dla siebie odpowiedź. Takich procesów w Polsce na ten moment jest niewiele, niemniej opinia Rzecznika TSUE może spowodować, że Frankowicze obok dotychczasowych roszczeń zaczną dochodzić od banków wynagrodzenia za to, że banki korzystały z ich pieniędzy wpłacanych na poczet spłaty kredytu. Rzecznik wskazał bowiem, że przepisy Dyrektywy 93/13 nie stoją na przeszkodzie, aby Frankowicze domagali się od banków poza wpłaconymi środkami także wynagrodzenia a korzystanie z kapitału, choć do tego na pewno daleka droga. Jest to niebywały sukces kredytobiorców, który otworzy nową kartę historii w sporach frankowych.

Co prawda, opinia Rzecznika to jeszcze nie wyrok, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że znajdzie ona swoje odzwierciedlenie w ostatecznym orzeczeniu, które zapewne poznamy za kilka miesięcy. Jedno jest pewne – przyszłość dla Frankowiczów w Polsce rysuje się w niezwykle jasnych barwach.

Prawo ponad ekonomią?

To, co jest jednak dla mnie jako prawnika niezwykle budujące, to samo podsumowanie opinii Rzecznika A.M. Collins’a. Rzecznik niewątpliwie dostrzegł niezasadność argumentacji sektora bankowego, która odwoływała się przede wszystkim do skutków ekonomicznych i finansowych, które banki w Polsce będą musiały ponieść w sytuacji zakwestionowania ich roszczeń o tzw. wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Strona bankowa podnosiła bowiem, że stabilność rynków finansowych w Polsce i w całej Unii będzie zagrożona w sytuacji pozbawienia banków możliwości dochodzenia wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału kredytu. Rzecznik bardzo stanowczo odniósł się do tej argumentacji i w przedstawionej opinii napisał, że „Ten argument jest pozbawiony znaczenia w kontekście wykładni dyrektywy 93/13, której celem nie jest utrzymanie stabilności rynków finansowych, lecz przede wszystkim ochrona konsumentów. W każdym wypadku banki, jako podmioty utworzone na podstawie prawa, są zobowiązane prowadzić swoje sprawy w sposób zapewniający przestrzeganie wszystkich jego przepisów”. Tego przestrzegania przepisów przy sprzedaży kredytów frankowych w Polsce zabrakło i dziś każda ze stron ponosi skutki prawne swoich działań niezależnie od konsekwencji ekonomicznych.