Mamy nadzieję, że ten krótki artykuł nikomu z czytających się nie przyda. Ale jako prawnicy wiemy, że trzeba brać wszystkie rozwiązania pod uwagę. Tak więc wczoraj, tj. 24 marca 2020 roku weszły w życie nowe przepisy dotyczące upadłości, w szczególności tej potocznie nazywanej „konsumencką”. Proszę nie łączyć tego z aktualną sytuacją epidemiczną, gdyż ustawa została uchwalona już dawno temu, a jedynie przypadkowo weszła w życie akurat w tych trudnych czasach. Mroczna przepowiednia, a może zapobiegliwość? W każdym razie nowelizacja znacznie liberalizuje możliwości ogłoszenia upadłości. Cały proces wciąż jest nieco skomplikowany, jednak postaramy się przybliżyć jego najważniejsze cechy.
Przede wszystkim ustawodawca usunął większość negatywnych przesłanek upadłościowych, przez które dotychczas wielu dłużników nie ogłosiło upadłości, bądź nawet nie próbowało zgłosić takiego wniosku. A więc znacznie na plus! Dotychczas dłużnik nie mógł upaść, jeśli doprowadził do stanu niewypłacalności umyślnie, a ponadto jeśli w ciągu ostatnich 10 lat:
- postępowanie upadłościowe zostało umorzone w stosunku do dłużnika,
- ustalony plan spłat został uchylony,
- dłużnik, mając taki obowiązek, nie zgłosił upadłości we właściwym terminie (bardzo częsty przypadek, gdyż większość osób o takim obowiązku nawet nie wiedziała, a termin jest płynny i bardzo krótki),
- czynność prawna dłużnika została uznana za dokonaną z pokrzywdzeniem wierzycieli (tzw. „skarga pauliańska”).
Po nowelizacji w zasadzie jedyną przesłanką jest to, że nie mamy pieniędzy – czy jak fachowo nazywają to prawnicy, doszło do stanu niewypłacalności. Jednak sąd nie będzie badał przyczyn takiego stanu rzeczy.
Co prawda umyślne doprowadzenie do upadłości nie będzie już stanowić negatywnej przesłanki ogłoszenia upadłości w ogóle, to jednak wówczas sąd będzie mógł wydłużyć plan spłat z 3 nawet do 7 lat.
Ponadto, zostały zliberalizowane przepisy dotyczące planu spłat, już po ogłoszeniu upadłości. Sędzia – komisarz na wniosek upadłego lub syndyka, będzie mógł indywidualnie określić część dochodu, która nie wchodzi do masy upadłości, biorąc pod uwagę potrzeby upadłego i osób pozostających na jego utrzymaniu. W skrócie – większa część naszych dochodów zostanie pozostawiona nam do dyspozycji, abyśmy mogli w miarę normalnie żyć.
Pewien problem powstaje jednak przy upadłości byłego przedsiębiorcy. Mogą oni już korzystać z tzw. „upadłości konsumenckich”, jednakże nowelizacja zawiera pewien – wydawałoby się – błąd. Jeśli sąd uzna, że przedsiębiorca doprowadził do swojej niewypłacalności umyślnie, to już po ogłoszeniu upadłości i wykonaniu planu spłat może uznać, że zobowiązania dłużnika nie zostaną umorzone. Tak więc przedsiębiorca nie będzie z góry wiedział, czy jego upadłość zaspokoi jego żądania. Czyli – dłużnik zgłasza wniosek, sąd ogłasza upadłość, majątek jest sprzedawany … a dłużnik nie otrzymuje umorzenia długów. To rozwiązanie wydaje się dość zaskakujące i przy składaniu takiego wniosku należy rozważyć wszelkie okoliczności faktyczne.
Zmian jest oczywiście o wiele więcej, niemniej jednak całokształt nowelizacji pokazuje, że wielu osobom upaść będzie po prostu o wiele łatwiej. W aktualnej sytuacji, na wszelki wypadek warto o tym pamiętać.