Strefy bez dzieci? Adwokat Karolina Pilawska w Dzień Dobry TVN

Udostępnij:
Oceń ten wpis!

Strefy bez dzieci? Plac zabaw pod blokiem?

Plac zabaw to miejsce, w którym dzieci mogą się wyszaleć. Niestety dla części osób krzyki maluchów są bardzo uciążliwe. Co można z tym zrobić? Czy tworzenie stref wolnych od dzieci może być remedium na generowane przez nie hałasy? O tym w Dzień Dobry TVN rozmawiały adwokat Karolina Pilawska z naszej kancelarii adwokackiej, Monika Mrozowska, mama 4 pociech oraz Agnieszka Grabowska, mama 2 już dorosłych dzieci.

1. Dzieci krzyczące pod oknami – co na to prawo?

Przyjęło się, że hałas jest zabroniony przede wszystkim podczas ciszy nocnej, czyli między godz. 22 a 6 rano, chociaż warto zaznaczyć, że w przepisach prawa nie istnieje pojęcie ciszy nocnej. To jest określenie zwyczajowe. Jeżeli chodzi o regulacje prawne to przede wszystkim art. 51 Kodeksu wykroczeń:

„Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”.

Ten przepis oznacza, że prawo do spokoju nie jest ograniczone żadną porą. Cisza nocna nie jest jedynym momentem, kiedy możemy się go domagać. Jeśli z kolei dzieci hałasują już od dłuższego czasu, ich zachowanie się powtarza i jest to szczególnie uciążliwe, to można odwołać się także do art. 144 Kodeksu cywilnego (immisje sąsiedzkie):

„Właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych”.

Należy przede wszystkim pamiętać o tym, że rodzice są odpowiedzialni za swoje pociechy, powinni próbować je uspokoić i nad nimi zapanować. Jeśli jednak hałasujące dziecko sąsiadów zakłóca spokój często i ponad miarę, można wezwać także policję, która powinna przyjąć interwencję. Można również wystosować pismo do zarządcy nieruchomości z prośbą o podjęcie stosownych działań. W skrajnych przypadkach sprawa może trafić na salę sądową.

Przykładem jest sprawa sądowa sprzed kilku lat, gdy ojciec trójki dzieci mieszkający w jednym z bloków we Wrocławiu został oskarżony o to, że jego dzieci zakłócały spokój przez ciągłe krzyki i piski. Policja zebrała zeznania od sąsiadów, sąd wysłuchał też świadków podczas rozprawy. Ostatecznie jednak sąd uznał, że dzieci zachowywały się adekwatnie do wieku i uniewinnił ojca. Link opisu sprawy znajdziecie Państwo TUTAJ.

Przywołana wyżej sprawa pokazuje, że w takich sytuacjach bardzo trudno wyciągnąć konkretne konsekwencje. Co zatem warto zrobić? W pierwszej kolejności – porozmawiać z sąsiadami; być może da się wypracować pewne rozwiązanie. Na jaw mogą wyjść też dodatkowe okoliczności – np. choroba dziecka. Jeśli jednak rodzice nie chcą uspokoić swojego dziecka i są głusi na prośby sąsiadów, można na pewno wezwać straż miejską i policję. Można też zgłosić się do dzielnicowego lub złożyć pismo do zarządcy całej nieruchomości czy do administratora spółdzielni mieszkaniowej. Ważne jest jednak podejmowanie jakichkolwiek działań; kolejne kroki powinny być uzależnione od tego, jakie efekty udało się osiągnąć do tej pory (być może zwykła rozmowa z sąsiadami i uświadomienie im problemu wystarczy).

Należy jednak pamiętać, że dzieci mają prawo do zabawy, a ich naturalna aktywność może wiązać się z pewnym poziomem hałasu. Kluczowe jest znalezienie kompromisu między potrzebami dzieci a prawem sąsiadów do spokoju.

2. Sąsiedztwo przedszkola, żłobka, boiska, placu zabaw – co na to prawo?

Zgodnie z przepisami plac zabaw powinien znajdować się w odległości co najmniej 10 metrów od ulicy, okien budynków, miejsc składowania odpadów oraz parkingów – oznacza to konieczność utworzenia tzw. strefy bezpieczeństwa. Decyzja o budowie placu zabaw na terenie wspólnoty mieszkaniowej wymaga uchwały właścicieli lokali i nie może zostać podjęta wyłącznie przez zarząd wspólnoty. Jest to bowiem czynność przekraczająca zakres zwykłego zarządu, ponieważ zmienia przeznaczenie części nieruchomości wspólnej oraz wymaga zaangażowania środków finansowych. Przed podjęciem decyzji należy uwzględnić kwestie związane z: bezpieczeństwem, kosztami budowy i utrzymania, potencjalną uciążliwością dla części mieszkańców czy relacjami sąsiedzkimi. Właściciele lokali mogą zaskarżyć uchwałę wspólnoty, jeśli np. narusza interesy właściciela lokalu.

3. Czym są strefy bez dzieci?

Strefy bez dzieci (ang. child-free zones) to miejsca, do których dzieci nie mają wstępu lub ich obecność jest ograniczona. Mogą to być restauracje, hotele, plaże, strefy w samolotach czy inne przestrzenie publiczne przeznaczone wyłącznie dla dorosłych. Strefy bez dzieci możemy spotkać w niektórych lokalach gastronomicznych, które wprowadzają politykę „no kids”, argumentując to chęcią zapewnienia gościom spokojnej atmosfery, a także w wielu hotelach i resortach, oferujących zakwaterowanie wyłącznie dla dorosłych. Jest to popularne zwłaszcza w kurortach wakacyjnych. Nawet niektórzy przewoźnicy, np. Malaysia Airlines, wprowadzili specjalne sekcje w samolotach, gdzie dzieci do określonego wieku nie mogą przebywać. Najczęściej strefy bez dzieci znajdziemy w strefach relaksu w SPA i basenach, gdzie często pojawiają się obszary przeznaczone wyłącznie dla dorosłych, aby zapewnić ciszę i komfort.

4. Strefy bez dzieci. Czy są zgodne z prawem?

W Polsce nie mamy przepisów, które jednoznacznie zakazywałyby tworzenia stref bez dzieci. Jednak każda sytuacja musi być oceniana indywidualnie, bo w grę wchodzi kilka istotnych regulacji prawnych. Przede wszystkim mamy Konstytucję RP, a konkretnie jej art. 32, który mówi o równości wobec prawa i zakazie dyskryminacji:

1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. 2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.

W tym miejscu pojawia się pytanie: czy odmowa obsługi dzieci jest „uzasadniona”? Część przedsiębiorców argumentuje, że chodzi o komfort klientów, którzy chcą odpocząć w ciszy. Ale czy to wystarczy, by legalnie ograniczyć dostęp dzieci do pewnych miejsc? W praktyce, jeśli rodzic z dzieckiem zostanie wyproszony z restauracji czy hotelu, może powołać się na przepisy o ochronie praw konsumenta i zasadę równego traktowania. Więc choć strefy wolne od dzieci funkcjonują w Polsce, mogą budzić poważne wątpliwości prawne. Istnieje ryzyko, że jeśli ktoś poczuje się dyskryminowany i zgłosi sprawę np. do UOKiK lub Rzecznika Praw Obywatelskich, przedsiębiorca może mieć problem. Wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Nie ma wątpliwości, że temat stref bez dzieci wzbudza duże emocje. Zwolennicy twierdzą, że dorośli mają prawo do przestrzeni wolnych od dziecięcego hałasu i chaosu, a przedsiębiorcy mogą sami decydować, do kogo kierują swoją ofertę. Przeciwnicy uważają natomiast, że takie ograniczenia są formą dyskryminacji rodzin z dziećmi.

Podsumowanie rozmowy o strefach bez dzieci w Dzień dobry TVN znajdziecie Państwo TUTAJ.

strefy bez dzieci